Wojciech Morawski

 

Jestem pszczelarzem w drugim pokoleniu. Ojciec mój był pszczelarzem i ogrodnikiem, w małej miejscowości w pow. Opoczyńskim. Przed wojną, w czasie i po wojnie prowadził dużą na owe czasy pasiekę - liczącą 100 pni. Odkąd pamiętam pszczoły były zawsze obecne w moim życiu. Jako najmłodszy w rodzinie pomagałem w pasiece, kiedy już rodzeństwo wyszło z domu. Wtedy też uzyskałem podstawy mojej wiedzy pszczelarskiej. Ojciec był bardzo postępowym ogrodnikiem i pszczelarzem. Prowadził ᅠszkółkę drzew owocowych i miododajnych. Wysiewał rośliny, które wzbogacały ubogie pożytki. Facelia, gorczyca, koniczyna czy łubin rosły miedzy drzewami w sadzie i w pobliżu pasieki. Wielu pszczelarzy z bliska i daleka przyjeżdżało do ojca. Rozmowy i dyskusje między nimi utkwiły mi w pamięci.
Po śmierci ojca pasieka przestała istnieć. Ja odszedłem daleko od ogrodu i pszczół. ᅠᅠᅠᅠᅠ

 autor2

Zostałem górnikiem. Po 30 latach pracy pod ziemią założyłem ogrodnictwo, a potem pasiekę. Wiedzę i umiejętności zdobyte ᅠw dzieciństwie (w wieku 14 lat wyjechałem na Śląsk do szkoły) mogłem teraz wykorzystać. Nie musiałem uczyć się podstaw i terminów - nie były mi obce. Co innego jednak rola pomocnika i obserwatora, a samodzielne prowadzenie pasieki. Tu dużą rolę spełniła ᅠliteratura i czasopisma o tematyce pszczelarskiej. Prowadziłem pasiekę stacjonarną, systematycznie zwiększają jej wielkość do momentu, kiedy baza pożytkowa zaczęła się gwałtownie kurczyć. Ponieważ tereny wokół pasieki nie były wykorzystane rolniczo, zacząłem uprawę facelii, gorczycy, gryki i innych miododajnych. Sadziłem wierzby, akacje i lipy. Wydawało się, że sytuacja jest opanowana, ᅠale okazało się że w promieniu kilometra powstało kilka rozrastających się pasiek, a w mojej miodu nie przybywało. Stan ten zmusił mnie do podjęcia wędrówek. Wiązało się to ze znalezieniem terenów o odpowiednim areale i w miarę bezpiecznych. I tak zacząłem gospodarkę wędrowną. Rzepakowy, akacjowy, lipowy, gryczany, spadziowy i wrzosowy, nawłociowy - to miody które pozyskuję, o ile oczywiście są ᅠsprzyjające warunki pogodowe.
Współpraca z rolnikami, leśnikami układa się pomyślnie, ponieważ są świadomi roli pszczół w środowisku. Równolegle do pracy w pasiece prowadziłem ogrodnictwo. Szkółka róż, drzew owocowych, produkcja warzyw i kwiatów, plantacja poziomek - wszystko to sprawiało mi wiele satysfakcji, ale przy rozwijającej się pasiece trzeba było z czegoś zrezygnować. Podczas jednej z wizyt w Puławach u prof. Jabłońskiego ᅠzainteresowałem się jego kolekcją roślin miododajnych. Wiele z nich już uprawiałem i nie były mi obce, ale były też takie, których nie znałem. Zacząłem wprowadzać nowe rośliny, także krzewy
i drzewa miododajne. Poprzez ich uprawę uzyskałem wiele cennych, praktycznych wiadomości dotyczących warunków uprawy i przydatności dla pszczół. Obecnie uprawiam kilkadziesiąt gatunków roślin. Jedne uprawy rozszerzam, inne ograniczam. Ponieważ ᅠw okolicy jest nadal wiele nie wykorzystanej przestrzeni, sadzę i sieję, gdzie się tylko da. Stanowi to bazę ᅠpożytkową ᅠdla rodzin, które nie zostały wywiezione na duże pożytki. Zbieram nasiona. Staram się propagować wiedzę w tym temacie, ponieważ różnorodność bazy pożytkowejᅠ ma zasadnicze znaczenie dla kondycji pasieki, a także poprawia jej ᅠwydajność.